Turniej w Lidzbarku był wielką niewiadomą zarówno dla organizatora jak i dla uczestników. Były to pierwsze otwarte rozgrywki tenisa ziemnego na tym terenie zatem tenisiści przybyli z Nowego Miasta, Działdowa oraz gospodarze nie znali siebie nawzajem. Liczba oraz poziom prezentowany przez uczestników pokazały, że tenis ziemny jest tam dość nową dyscypliną, a jednocześnie uwidoczniły ogromne zapotrzebowanie na tego typu imprezy. Pan Krzysztof Kopowski – dyrektor lidzbarkiego MOSiR-u, świetnie to wyczuł i sądzę, że organizując zawody dał mocny impuls dla rozwoju tej dyscypliny sportu w grodzie nad Welem.
Do turnieju zgłosiło się aż 17 zawodników, co mile zaskoczyło organizatora. Po załatwieniu formalności związanych z zapisami, nastąpiła krótka narada co do systemu rozgrywek. Zastosownao system pucharowy z jednym dodatkowym meczem eliminacyjnym. Mecz składał się z jednego pełnego seta.
Już I runda przyniosła ze sobą dwa niezwykle ciekawe mecze. W pierwszym z nich jedyny przedstawiciel nowomiejskiej młodzieży – Edward Klimek, spotkał się ze świetnie dysponowanym w tym roku Romanem Boberkiem (również z Nowego Miasta). Nowomieszczanie, którzy pamiętali ich turniejową walkę sprzed niespełna miesiąca, wiedzieli, że szykuje się niezła jatka, jednak dla reszty obserwatorów poziom prezentowany przez niepozornie wyglądającego „Edka”, okazał się sporą niespodzianką. Wystarczy nadmienić, że spośród pokonanych zawodników to właśnie on otrzymał najwięcej oklasków.
Drugi z meczów I rundy, który zapadł mi w pamięci, to mecz z gatunku tych przedwczesnych. Tak to już jest z systemem pucharowym, że czasami spotkanie godne finału, ma miejsce na początku turnieju. Los wystawił naprzeciw siebie bodaj najlepszego lidzbarskiego tenisistę – Bogdana Czaplińskiego, oraz naszego nowomiejskiego „eksportowego” zawodnika Łukasza Żywickiego.
To, że cztery pierwsze gemy były niezwykle wyrównane zaskoczyło nas kompletnie. W końcu dla każdego z nowomiejskich tenisistów wygranie choćby jednego turniejowego gema z Łukaszem jest całkiem sporym osiągnięciem.
Mecz zakończył się spodziewanym przez nas zwycięstwem Łukasza, jednak oprócz świetnej gry jego przeciwnika w pamięc zapadła jeszcze jedna sytuacja. Oto piłka spada w okolicy końcowej linii i Bogdan Czapliński wywołuje aut. Łukasz nie zgłasza sprzeciwu i ustawia się do rozegrania kolejnej wymiany jednak przeciwnik powraca w miejsce, gdzie upadła piłka i przygląda się jeszcze raz by w końcu zmienić decyzję i oddać punkt Łukaszowi. Było wiadomo, że gromkie brawa jakie rozległy się w tym momencie, to był aplauz właśnie za to sportowe zachowanie. Jakżesz przyjemnie ogląda się tenisistę, który nie tylko prezentuje świetną technikę, ale również czuje ducha gry i dokładnie wie co w tej dyscyplinie zwanej „dżentelmeńską” jest najważniejsze.
Zresztą… Łukasz Żywicki postąpił podobnie. Gdy my, jego koledzy, z przekonaniem wywołaliśmy kontrowersyjny aut na jego korzyść uciszył nas krótkim lecz znaczącym „pole!” dając do zrozumienia byśmy się nie wtrącali.
Gdy gra się bez sędziego (co przy amatorskich turniejach ma miejsce prawie zawsze), wtedy każdy gracz sędziuje własną połowę kortu, a kodeks tenisisty-amatora mówi „piłka na 99% autowa jest piłką dobrą”.
Przez kolejną rundę Łukasz przeszedł jak burza, by w półfinale stracić swojego trzeciego i ostatniego gema w turnieju z kolejnym bardzo dobrym zawodnikiem z Lidzbarka – Marianem Nisgorskim, który bardzo pewnie wygrał dwa swoje poprzednie mecze.
Gdy osamotniony w dolnej części drabinki Żywicki eliminował najgroźniejszych lidzbarskich tenisistów, reszta nowomieszczan toczyła boje w górnej połówce.
Roman Boberek skutecznie rozprawiał się ze swoimi ziomkami – po Edwardzie Klimku przyszła kolej na Wojciecha Milewskiego, któremu nie dał żadnych szans. Sama wygrana niespodzianką nie była, ale jej rozmiary już tak, gdyż sparingi między tymi zawodnikami były ostatnio bardzo wyrównane. Niezwykle mocny forhend oraz umiejętność rozpracowywania przeciwnika w czasie gry to zabójcza broń Romana i wystarczy chwila dekoncentracji lub gorsza dyspozycja by bardzo szybko przegrać.
W półfinale na swojego kolegę czekał już Arek Zaleski, który pomimo popełniania zbyt wielu niewymuszonych błędów, wyeliminował swoich dwówch przeciwników staczając z nimi zacięte boje. Forma obydwóch półfinalistów wskazywała jednoznacznie Romana Boberka jako faworyta i tak też było do stanu 5:2. Wtedy… właściwie nie wiadomo co się stało. Być może dekoncentracja Romana, być może Arek nie mając nic do stracenia zaczął grać odważniej… W każdym bądź razie Arek Zaleski wygrał kolejnych 5 gemów i znalazł się w finale.
Rozzłoszczony Roman Boberek przystąpił do meczu o 3. miejsce z niezwykłym animuszem i nie dał szans Marianowi Nisgorskiemu.
Wynik finału mógł być tylko jeden.
Opisałem graczy, którzy najbardziej zapadli mi w pamięć, ale nie należy zapominać o tych, których nie wymieniłem z nazwiska. Widziałem wiele osób, często bardzo młodych, często trzymających rakietę po raz drugi w życiu, często dobrych sportowców, dla których jednak tenis jest dyscypliną całkiem nową. Widziałem zawodników, którzy pomimo, że już w trakcie rozgrywki wiedzieli, że nie mają szans, to jednak nie odpuszczali i grali z pełnym zaangażowaniem do końca. Ogromne brawa za postawę, która, jestem tego pewien, zaprocentuje w przyszłości.
Wielkie brawa również dla dyrektora lidzbarskiego MOSiR-u za jego wkład w popularyzację tenisa ziemnego w Lidzbarku.
Nowomieszczanie zgarnęli wszystkie nagrody i doszły mnie słuchy, że lidzbarczanie już rozpoczęli treningi by zrewanżować się w niedługim czasie. Jeśli to prawda, to pozostaje się tylko cieszyć, bo jeśli ten element rywalizacji przyczyni się do rozwoju tenisa w Lidzbarku to jest to o wiele cenniejsze niż te piękne puchary, które przywieźli ze sobą moi koledzy.
A tak dla otuchy dodam, że gdy nowomieszczanie zaczęli amatorsko trenować tenis ziemny to w pierwszym nowomiejskim turnieju pięć pierwszych miejsc zajęli lubawianie.
Punktacja do rankingu TenisNML: 1. Żywicki Łukasz – 255/550 || 2. Zaleski Arkadiusz – 208/450 || 3. Boberek Roman – 180/350 || 4. Nisgorski Mirosław – 140/300 || 5-8. Kinast, Milewski Wojciech, Nowek, Nowocin Tomasz – 115/200 || 9-16. Małkowski Jakub, Rutkowski, Klimek Edward, Kościński, Karpiński, Brzóska, Rajnik Krystian, Czapliński Bogdan – 55/150 || 17. Dąbrowski – 10/100.