Turnieje tenisa są bezwzględne jeśli chodzi o wyłanianie mistrza – zwycięzca może być tylko jeden, jednak Turniej o Puchar Dyrektora SP2 w Nowym Mieście Lubawskim miał dwóch bohaterów. Finał był tak emocjonujący, że obserwatorzy, którzy przeważnie prowadzą ożywione rozmowy, a grę obserwują „jednym okiem”, tym razem z niedowierzaniem śledzili wyczyny najlepszych tenisistów turnieju. O końcowym sukcesie decydowały niuanse.
Rozgrywki zostały zorganizowane z okazji Dni Nowego Miasta Lubawskiego przez dyrektora Zespołu Szkół Podstawowej i Muzycznej, pana Zbigniewa Domżalskiego. Mecze rozgrywano tradycyjnie do jednego wygranego skróconego seta. Zastosowano system pucharowy. Nowością była duża tablica z wynikami, którą ustawił sędzia główny turnieju, Leszek Milewski. Świetny pomysł, gdyż każdy mógł na bieżąco śledzić wyniki wszystkich meczów.
Turniej przeznaczony był dla zawodników powyżej 16 roku życia, lecz sędzia główny, skorzystał ze swojego prawa i dopuścił do gry czterech młodszych zawodników znanych nam z Młodzieżowego Turnieju Tenisa Ziemnego. Łącznie wystartowało 12 tenisistów, w tym jeden tenisista spoza Nowego Miasta.
Nowomiejska młodzież nie miała łatwo i żaden z jej reprezentantów nie dotarł do półfinału. Szymon Zieliński musiał uznać wyższość Wojciecha Milewskiego, Remigiusz Falkowski uległ po zaciętym meczu powracającemu do gry po dwuletniej przerwie Leszkowi Sewerynowi, zaś Paweł Orzepowski trafił na typowanego do końcowego zwycięstwa Łukasza Żywickiego. Jedynie Edward Klimek pokonał w pięknym stylu Grzegorza Świątkowskiego z Brodnicy, który przyzwyczajony do otwartej przestrzeni brodnickich kortów ziemnych, nie potrafił odnaleźć się na orlikowej sztucznej nawierzchni z koszami utrudniającymi poruszanie się przy dalekich wymianach.
W ćwierćfinale Klimek trafił jednak na Romana Boberka. Czwarte ich turniejowe spotkanie potoczyło się według utartego już scenariusza: na początku przewaga Klimka, który wygrywał już dwoma gemami, ale ostateczna wygrana Boberka imponującego wytrzymałością i spokojem .
Świetne zawody rozegrał Rafał Godziński. Już na poprzednich turniejach w Nowym Mieście oraz w Marzęcicach prezentował dobrą formę, lecz tam na drodze stawał mu Wojciech Milewski, który dwukrotnie minimalnie wygrywał. Tym razem jednak Godziński zaopatrzył się w nowy grafitowy naciąg, który w połączeniu z nieco zużytą ramą tego samego koloru, robił niesamowite wrażenie. Rakieta ta, „pieszczotliwie” nazwana przez Godzińskiego haubicą, w końcu pozwoliła mu na pokazanie pełni swoich możliwości. Po rozprawieniu się z Leszkiem Milewskim, w półfinale spotkał się z Łukaszem Żywickim. Mimo świetnej gry i prowadzenia w środkowej części seta, ostatecznie uległ 6:4.
Mecz o 3. miejsce, w którym zmierzył się z Wojciechem Milewskim, miał dodatkowy smaczek jako, że Godziński miał w końcu szansę, aby zrewanżować się za poprzednie porażki. Jak zwykle pojedynek był zacięty, ale Godziński bardzo mądrze rozprowadzał Milewskiego po korcie zmuszając go do biegania. Taktyka i upór Godzińskiego oraz niesamowity upał zrobiły swoje i właściciel „haubicy” mógł cieszyć się ze zdobycia 3. miejsca, udanego rewanżu oraz z wygrania swojego pierwszego pucharu w tym roku.
Czas na jednego z prawdziwych bohaterów turnieju. Roman Boberek, po trzech latach gry w tenisa, w których to zawsze troszeczkę brakowało do zdobycia trofeum, w tym roku dokonuje cudów. Trzy zdobyte puchary, w tym za 3. miejsce w prestiżowym Turnieju o Puchar BS w Lubawie, nie nasyciły jego apetytu na sportowe sukcesy. Tym razem nie dał szans Arkadiuszowi Zaleskiemu rewanżując się za półfinał turnieju w Lidzbarku, potem w swoim stylu pokonał Edwarda Klimka, by w półfinale zmierzyć się z Wojciechem Milewskim. Ten wyciągnął wnioski ze swojej lidzbarskiej porażki i do stanu 5:5 delikatnie przeważał w wyrównanym pojedynku.
Roman Boberek raczej dotąd nie posiadał opinii zawodnika o żelaznej kondycji. Milewski spodziewał się, biorąc pod uwagę poprzedni wyczerpujący mecz Boberek-Klimek, że jego przeciwnik pod koniec seta zacznie tracić siły. Ku jego zdziwieniu to właśnie Roman Boberek lepiej zniósł trudy turnieju oraz żar lejący się z nieba. W końcówce meczu nie dał Milewskiemu szans, idąc po wygraną jak po swoje, będąc od początku niezwykle zmotywowanym i przekonanym o własnej sile.
To co działo się w finale trudno opisać. Z początku, zgodnie z przewidywaniami przeważał Żywicki, jednak nie zdominował przeciwnika jak to miewał w zwyczaju. Boberek nie odpuszczał i pod koniec seta zaczął powoli odrabiać straty, by w końcu doprowadzić do stanu 5:5.
Skąd on brał siły?! Wydawało się, że brak jakiegokolwiek cienia, brak chłodzących powiewów wiatru oraz promienie słoneczne niemal roztapiające kort nie robią na nim żadnego wrażenia. Żywicki gonił ostatkiem sił lecz nie pozwolił wydrzeć sobie zwycięstwa. Jeszcze nie teraz…
Przy stanie 6:6 kibice siedzący dotychczas na schodkach przy budynku socjalnym przenieśli się na ławki na korcie by z bliska oglądać tę niezwykłą walkę. Łukasz Żywicki już wiedział, że nie może liczyć na zmęczenie Romana Boberka, sam jednak nie potrafił wykrzesać z siebie więcej sił. Niemal „pływał” po korcie grając w tym samym tempie nie mogąc zdobyć się na jakikolwiek zryw. A to było zbyt mało na Boberka, który wygrał 5 piłek tracąc tylko jedną.
Wspominałem o dwóch bohaterach turnieju, prawda? No więc wczujmy się w sytuację Żywickiego. W tie-breaku przegrywa 1:5 i tylko dwie piłki dzielą przeciwnika od wygranej. Poza tym niemal cała publiczność kibicuje teoretycznie słabszemu Boberkowi, który nadal prezentuje żelazną kondycję. W tym momencie, po rozegraniu sześciu piłek, następuje w tie-breaku zmiana stron. Jest chwila na łyk wody, na złapanie powietrza… To był punkt zwrotny.
Po powrocie na kort okazało się, że Roman Boberek wyczerpał już wszystkie rezerwy energii jakie posiadał. Dał z siebie dosłownie wszystko, a może i jeszce więcej… dwie piłki przed ostatecznym triumfem. Tymczasem Żywicki z mozołem utrzymywał tempo gry odrabiając punkcik za punkcikiem. Pewnie do końca nie wierzył w to co się dzieje, lecz stało się. Wygrał 6 piłek z rzędu i cały mecz 7:6 (7:5). Muszę przyznać, że nie widziałem jeszcze Łukasza tak mocno cieszącego się z 1. miejsca w turnieju.
Składając niski ukłon dla wspaniałej gry finalistów i dziękując im za niezapomniane emocje, zakończę słowami znanego komentatora radiowego: „Szkoda, żeście państwo tego nie widzieli!”
Media:
Portal Warmii i Mazur
Urząd Miasta w Nowym Mieście Lubawskim
Boisko ‚Orlik’ w Nowym Mieście Lubawskim
Turniej o Puchar Dyrektora Szkół Podstawowej i Muzycznej z okazji Dni Nowego Miasta Lubawskiego; Termin: 1. lipca 2012; Miejsce: boisko wielofunkcyjne Orlik w Nowym Mieście Lubawskim; Wpisowe: bez opłat.
Testowa punktacja do Rankingu TenisNML: 1. Żywicki Łukasz – 180/550 || 2. Boberek Roman – 143/450 || 3. Godziński Rafał – 120/350 || 4. Milewski Wojciech – 90/300 || 5-8. Seweryn Leszek, Klimek Edward, Milewski Leszek, Orzepowski Paweł – 65/200 || 9-12. Falkowski Remigiusz, Zieliński Szymon, Świątkowski Grzegorz, Zaleski Arkadiusz – 25/150